Śnieg:
Czytałam niedawno o tym, jak inni dbają o dredy. Ciekawych rzeczy można się dowiedzieć, niestety nie zawsze prawdziwych.
Pierwszym stereotypem do obalenia jest kwestia mycia. Tak, dredy się myje. Jak? Jest to bardzo proste. Lubię w tym przypadku porównywać dready do gąbki. Szampon nakładam na skórę głowy, po czym masuje, uzyskując pianę. Jeśli jestem usatysfakcjonowana, to rozprowadzam pianę (pianę, nie szampon, bo ciężej go wydobyć ze skołtunionego włosa) także po długości, jednak nie szaleję już tak z szamponem.
Potem sprawa się komplikuje (ale nieznacznie). Trzeba dość obficie spłukać, żeby szampon nie został w dredzie, gdyż może zacząć gnić. Brzmi strasznie, ale jak się tego przestrzega, to nie ma się czego bać. Najpierw zwyczajnie pozbywam się piany z góry, potem postępuję z dredami jak z gąbką. Nabieram wody w nie i wyciskam. I tak parę razy aż nie będę słyszała charakterystycznego odgłosy pianowego :) Potem dredy wykręcam, by całkowicie wyzbyć się wody i sprawić, by dredy szybciej schły.
Jaki szampon? A to już wasz wybór. Aktualnie używam lawendowego Ziaja. Ładnie pachnie i nie przetłuszczają mi się tak szybko.
Poza tym używam jeszcze odżywki Ziaja bez spłukiwania (z lenistwa, nie chce mi się płukać włosów sto razy). Moje dredy w większości farbowane są (fanaberie moje), więc by nie gryzły tak i do tego intensywniej pachniały.
Jak często? Latem potrafię myć nawet co 3 dni. Wtedy szybko schną i miło jest wejść pod prysznic podczas upału. Zimą raz w tygodniu. Mokra głowa i ujemna temperatura nie idą w parze. Kwestia mycia dredów zależy już od ich posiadacza. Można myć raz na tydzień, a można raz na miesiąc. Jednak lepiej jest jak się dba o ich czystość.
Jeszcze jedno przychodzi mi na myśl. Tak, po myciu dredów psują się one trochę, ale nieznacznie. Kilka włosów z dreda zdezerteruje, ale od czego są szydełka i dreadmak'erzy :)
Moje 3-tygodniowe ferie się rozpoczęły (zasługa tego, ze przyłożyłam sie do nauki), także znikam robić coś, na co czasu nie było :)
Pozdrawiam.